Zacznę może od tego, że to mój pierwszy "pełnometranżowy" komiks.
Przymierzałam się już raz do takowego... osiągnął długość 20 stron A4 i na tym się skończyło, bo brakło zapału.
Jednakże.
Całkiem zielona w tej branży nie jestem, robiłam sporo króciutkich komiksów o rożnej tematyce (jeden z pierwszych, to komiks o przygodach Jana Wedla opowiadający o tym, jak powstawały jego słodycze :D). Niektóre z nich znajdziecie na moim deviancie.
"Zakon Bezdomnych" z założenia ma być dla mnie ćwiczeniem i kolejną michą pełną doświadczenia. Z góry ustaliłam sobie, że nie będę się specjalnie przejmować różnorakimi błędami, których pewnikiem będzie mnóstwo. Poprzestanę na nauce i wyciąganiu wniosków. Zwłaszcza, że nie wiążę z tym komiksem żadnych planów wydawniczych. To będzie ogólnodostępne dzieło dla mas :D
Komiksowym skrytohejterom mówimy NIE!
Nie odpowiadam na zaczepki czepialskich, ten komiks to mój skromny debiut i pozwalam w nim sobie na wiele (więcej o tym poniżej)/
To by było na tyle słów wstępu...
Borowikowski - portret Marii Łopuchiny |
O
KOMIKSIE
Album
powstaje na podstawie mojego starego fan-fiction mangi "Naruto"
(o tego – TU,
może ktoś kojarzy). Dziś się już tym, w senie – mangą, nie interesuję, ba, nie cierpię stylu mangowego i nie
oglądam/czytam nic z tym związanego (z paroma wyjątkami).
Jednakże,
jestem bardzo związana z tą wymyśloną przeze mnie historią, więc
postanowiłam ją ostatecznie "odmangowić" i uczynić w
100% MOJĄ! Szczegółowy przebieg tego procesu będzie można
znaleźć w zakładce z Genezą/ciekawostkami.
Odmangowienie
okazało się bardziej pracochłonne niż się spodziewałam, ale
ZROBIŁAM TO i teraz z dumą i czystym sumieniem, wolnym od plagiatu
mogę wam prezentować kolejne odcinki mojego dzieuuuaaa!
I
tak:
Akcja
komiksu rozgrywa się gdzieś w połowie XIX wieku naszej ery.
Gdzieś
w Rosji. Gdzieś nad Bajkałem konkretnie.
Historia
opowiada o losach pewnego Szweda i Rosjanki (w
komiksie występuje prawdziwa bomba kulturowa, znajdziecie tu nawet
Żydów...) oraz osób z nimi powiazanych, obijających się gdzieś
w toku wydarzeń między niebezpiecznym i tajemniczym Hectorem,
będącym założycielem i mecenasem tzw. "zakonu bezdomnych"
a zbuntowaną Zieloną Panią, pragnąca Hectora powstrzymać.
"Zakon
bezdomnych" to przypadkowe określenie uzdolnionych w różnych
dziedzinach ludzi, którzy znaleźli się na życiowym zakręcie i
trafili "pod skrzydła" jakże bezinteresownego Hectora.
"Zielona Pani" natomiast podziela ze
wszech miar nietypowe zainteresowania Hectora, które poznamy w trakcie lektury. Jej pobudki sa jednak z goła inne...
Te
dwie dziwaczne figury narastają we wzajemnej niechęci w miarę
zbliżania się do siebie i toczą zimną wojnę o dominację i
pewne... artefakty.
Obraz Sziszkina |
Zawoalowane,
wiem, ale to celowy zabieg, nie chcę zdradzać szczegółów,
najlepiej przecież po prostu PRZECZYTAĆ CAŁOŚĆ!
Zarys w każdym razie nakreślony, mission complited.
Będzie przygoda, będzie romans, będzie szczypta fantastyki, a przede wszystkim będzie mój "sarnohumor", który określiłabym jako... "disneyowski humor dla dorosłych" =D
Ach,
ach, na moim dA pojawi się również polska i angielska wersja językowa!
Posłowie...
Jako, że akcja rozgrywa się w świecie, który znamy, musiałam trzymać się pewnych kanonów i pochłonąć pewną ilość książek, artykułów, obrazów, materiałów z tym związanych. Zwłaszcza dotyczących kultury Rosji, którą, mimo wszelkich politycznych uprzedzeń się interesuję. Przecież to nasi! Słowianie!
Pojawi się też trochę słówek po ich niemu (w ramach akcji "Dziki rosyjski z Sarenką!" :D).
Jednakowoż, ekspertem w tych dziedzinach się nie stałam, w wielu kwestiach polegałam na własnej wyobraźni, improwizacji.
Kreskę też ciągle ćwiczę, nie uważam się za kogoś pokroju Rosińskiego, Barbucciego, czy nawet De Vity (wiem, to było chamskie xD żart dla wtajemniczonych...), na tym polu też dużo improwizuję. A przede wszystkim, ciągle się uczę.
Wnoszę więc o wyrozumiałość :)
A poza tym, wierzcie mi... mam specjalnie dobranych ludzi do odpowiadania na zaczepki =D Wojny ze mną trwają wieki.
Ponieważ...
NOBODY EXPECTS MSZAŃSKA INQUISITION!
Serio, nie warto...
Ale z drugiej strony, po co się produkować, hejterzy byli, są i będą, a ja krytykę znoszę bardzo dobrze.
Haters make me famous....
Nawet Riepin malował to, co się powinno robić z takimi:
Z Bogiem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz